RMF FM dowiedziało się, że w sprawie strażaka, który zmarł po spotkaniu druhów w remizie w Białym Dunajcu w sierpniu bieżącego roku, biegli ocenili, że nie został on uderzony żadnym ciężkim przedmiotem.
Z opinii biegłych, która została dostarczona do prokuratury, najbardziej prawdopodobną przyczyną urazu głowy zmarłego strażaka było uderzenie o twarde podłoże.
Tragiczne wydarzenie w Białym Dunajcu miało miejsce w nocy z 1 na 2 sierpnia bieżącego roku, kiedy to w remizie strażackiej odbywało się spotkanie druhów. Wtedy to 25-letni strażak został znaleziony nieprzytomny nieopodal budynku remizy.
Mężczyzna został przewieziony w ciężkim stanie do szpitala w Nowym Targu, gdzie po dziesięciu dniach zmarł.
Prokuratura wciąż bada przebieg tragicznego zdarzenia w Nowym Dunajcu, a śledztwo prowadzi w kontekście spowodowania obrażeń ciała i nieumyślnego spowodowania smierć. Nikt jednak jak do tej pory nie usłyszał żadnych zarzutów.
Przyczyna zgonu
Sekcja zwłok, którą przeprowadzono w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie wskazała, że przyczyną śmierci strażaka był krwiak podtwardówkowy. Biegli nie ustalili jeszcze w jaki sposób te obrażenia powstały.
Znana jest przyczyna zgonu, ale nie został ustalony mechanizm, w jaki sposób powstały te obrażenia
— zaznaczyła w sierpniowej rozmowie z RMF FM prokurator Justyna Rataj-Mykietyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Najistotniejsza dla rozwikłania zagadki śmierci strażaka miała być opinia biegłego, która wskazałaby jak doszło do urazu głowy i czy ktoś się do tego przyczynił.
maz/RMF FM