Został aresztowany 26 marca. Prokuratura zarzuca mu pranie pieniędzy, wyłudzenia i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi mu do 20 lat więzienia. Ksiądz nie przyznaje się do winy.
Sąd uznał, że może opuścić areszt po wpłaceniu 350 tys. zł poręczenia majątkowego. Ma dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Do wpłaty zresztą szybko ustawiła się kolejka chętnych: od byłego premiera Mateusza Morawieckiego, przez byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, po byłego funkcjonariusza TVPiS Michała Rachonia. Ostatecznie poręczenie uiścili ten ostatni oraz przedstawiciele sercanów, zakonu Olszewskiego.
Uwięzieni przez Tuska
Polska prawica kocha martyrologię. Panteon nowych męczenników jest potrzebny, bo wszystko wskazuje na to, że kończy się smoleńskie kłamstwo – raport o podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza nie pozostawia złudzeń: o żadnym zamachu nie było mowy. Beatyfikując nowych cierpiących, PiS ma już gotowych ich oprawców – Donald Tusk i Adam Bodnar mają być tak samo zbrodniczy jak Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, a nawet Józef Stalin. A w obronie ludzi, którym zarzuca się złodziejstwo, korzysta z popularnego na prawicy mitu o rzekomym “opiłowywaniu katolików”. Mówi się, że “ofiara” aresztowanych zrodziła dobro, śpiewa nabożne pieśni pod aresztami śledczymi, a historyk Andrzej Nowak wspomina bolszewickie czasy i Związek Wojujących Bezbożników. Księdza Olszewskiego przyrównano już do zamordowanego przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa księdza Popiełuszki oraz tkwiącego w białoruskim łagrze dziennikarza Andrzeja Poczobuta.
W jednej z prawicowych telewizji podstawy do zatrzymania całej trójki jako “bardzo wątłe” oceniał doktor Michał Sopiński, rektor Akademii Wymiaru Sprawiedliwości. Wiedzy widzów nie uzupełniono o fakt, że prawnik to przyboczny głównego podejrzanego w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, byłego wiceministra Marcina Romanowskiego, a Urszula Dubejko, jedna z aresztowanych urzędniczek resortu Zbigniewa Ziobry, w kierowanej przez Sopińskiego uczelni prowadziła przedmiot przywództwo.
Ksiądz i urzędniczki nie są pierwszymi męczennikami PiS. Torturowani przez “bodnarowców” mieli być już w tym roku obecni europosłowie Maciej Wąsik i Michał Kamiński. Ten pierwszy w ubiegłym tygodniu w telewizji wPolsce24 opisywał swoje zatrzymanie w pałacu prezydenckim, a “w zasadzie uprowadzenie do aresztu śledczego”. – Areszt śledczy na Grochowie był rzeczywiście ciężki, ciężka noc. Byliśmy łącznie uwięzieni przez rząd Tuska przez dwa tygodnie – relacjonował z zapałem doświadczonego weterana, który niejedno już w życiu widział. W działaniach służb wobec Olszewskiego i urzędniczek dopatrywał się tego samego, co spotkało jego.
Wątpliwi kandydaci
Na razie wypuszczonym za kaucją w aferze daleko do świętości. “Gazeta Wyborcza” ujawniła ostatnio nowe fakty dotyczące działalności księdza Olszewskiego i jego fundacji Profeto, która dostała z Funduszu Sprawiedliwości 68 mln zł. Jak wynika z akt śledztwa, część pieniędzy szła na jego prywatne wydatki. Wśród wpłat odnalazły się też pieniądze przekazywane na rzecz jego rodziców oraz spółki, w której udziały mają jego adwokat i wiceprezeska fundacji Ewelina Z.
Być może dlatego ksiądz jest – na razie – jedynym z całej trójki, który nie występuje w telewizyjnym show beatyfikacyjnym. Jak poinformował rzecznik sercanów ks. Włodzimierz Płatek, duchowny dochodzi do siebie wśród zakonników, może też sprawować wszystkie funkcje kapłańskie, odprawia msze dla współbraci. Ze światem zewnętrznym komunikuje się za pośrednictwem adwokata Krzysztofa Wąsowskiego (od lat związanego z Kościołem, obsługującego fundację Profeto). Prawnik zaprzecza wszystkim oskarżeniom i zapewnia, że wszystkie wydatki były “zgodne z przeznaczeniem” prowadzonego przez księdza projektu.
Olszewski za miliony od ziobrystów budował w Warszawie kompleks przedstawiany jako ośrodek dla ofiar przestępstw o nazwie Archipelag – Wyspy Wolne od Przemocy. W istocie – co ustaliły dziennikarskie śledztwa – przy przekazaniu pieniędzy dochodziło do nieprawidłowości na linii Ministerstwo Sprawiedliwości – fundacja Profeto.
Rozmówcy “Newsweeka” bliscy Zjednoczonej Prawicy nie mają złudzeń, że w Archipelagu miał powstać ośrodek medialny konkurencyjny wobec toruńskiego Radia Maryja ojca Rydzyka. – Po co tam te wszystkie profesjonalne studia nagraniowe, cały ten sprzęt? Ziobryści szykowali sobie medialny przyczółek na wypadek, gdyby przestała im sprzyjać łaska redemptorysty – opowiadają nasi informatorzy.
Już chwilę po zatrzymaniu księdza prawica próbowała wpisać to w prześladowania katolików. Posłowie Suwerennej Polski Sebastian Kaleta i Jan Kanthak zorganizowali na terenie Archipelagu konferencję i przekonywali, że zarzuty mają związek z religijnym rodowodem fundacji Profeto (Prorok). – W tej sprawie charakter fundacji Profeto nie ma żadnego znaczenia. Podobnie znaczenia nie ma zawód pana Michała O. – odpowiadała na ten zarzut prokuratura.
Zatrzymana wraz z księdzem Urszula Dubejko, opowiadająca chętnie o tym, jak czas w areszcie pomagała jej znieść modlitwa, była przez lata kierowniczką departamentu Funduszu Sprawiedliwości, bliską współpracowniczką wiceministra Romanowskiego. Choć prawicowe media próbują przedstawić ją w aureoli, wiosną tego roku do mediów wyciekły taśmy, na których wprost instruowała polityka Suwerennej Polski, jak tłumaczyć się z afery.
“No przecież jak cię złapią za rękę, to mówisz, że to nie twoja ręka (…). Moim zdaniem nie ma co panikować” – uspokajała. Razem z Romanowskim oraz sygnalistą Tomaszem Mrazem analizowała też, kto z resortu jest godny zaufania. “Gruba też się nie wypruje. Do tej pory się nie wypruła, to się nie wypruje, a zresztą ona sama tam mocno w tym. To zresztą nie jest jej psychologiczny picture. Także o to bym się nie martwiła” – mówiła o jednej ze współpracowniczek mało parlamentarnym językiem. Taśmy zostały zarejestrowane 21 lutego, kiedy uczestnicy wiedzieli już, że toczy się śledztwo w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.
Z nagrań wynika, że Urszula Dubejko miała też szykować strategię na wypadek, gdyby światło dzienne ujrzały dowody jej kontaktów z Patrycją Kotecką, żoną Zbigniewa Ziobry. “Co robić? Na ile ingerowała w różne rzeczy? Ja się wszystkiego wyprę, chyba że mają na Pegasusie moją czułą korespondencję z nią” – słychać na taśmach. W podobnie “czuły” sposób miała się kontaktować z obecnym posłem z ramienia Suwerennej Polski Dariuszem Mateckim. W rozmowie kpiła też z tego, że będzie musiała pousuwać chyba wszystkie wiadomości od członków SuwPolu.
Wszystkie te informacje – wraz z najnowszymi, które ujawnił Wojciech Czuchnowski w “Gazecie Wyborczej” – pozwalają zrozumieć, skąd u sędziów obawa przed ewentualnym ingerowaniem oskarżonych w sprawę. Jak czytamy w cytowanym przez dziennik postanowieniu sądu apelacyjnego z 31 lipca 2024 r., wobec całej trójki zachodziło “duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych im czynów”, przesłanką do zastosowania aresztu miała być też “obawa matactwa i fałszowania dowodów”. W postanowieniu – według “GW” – był też wspomniany wątek planowanej przez jedną z pań ucieczki do Argentyny.
Matka Boska Więzienna
Pewność siebie obie urzędniczki straciły dopiero po marcowym zatrzymaniu. W lipcu rozpoczęły się – przekazywane za pośrednictwem adwokatów i kolportowane w prawicowych mediach – narzekania Dubejko i Karoliny Kucharskiej na rzekome złe traktowanie (pierwsza z nich miała być m.in. nadzorowana przez funkcjonariuszy podczas korzystania z toalety).
W areszcie była szefowa departamentu namalowała ikonę Matki Boskiej Więziennej (jej ojciec skarżył się potem Radiu Maryja, że obraz przez miesiąc był przetrzymywany w prokuraturze). Kilka miesięcy później tematem jej prac została droga krzyżowa. Bohaterem pierwszej stacji był ksiądz Olszewski w cierniowej koronie na podobieństwo Jezusa Chrystusa.
Prawicowe media mocno nagłaśniały cierpienie zatrzymanych. Pod aresztem śledczym przy ulicy Kłobuckiej, gdzie przebywał Olszewski, niemal codziennie organizowano zgromadzenia modlitewne. Odmawiano różaniec, intonowano pieśni. Krucjaty modlitewne wysyłano też pod areszty, w których zamknięto urzędniczki resortu sprawiedliwości. Na początku października w siedzibie częstochowskiej Solidarności ruszył nawet protest głodowy w obronie zatrzymanych. Zorganizował go dawny działacz związków zawodowych Jan Karandziej. – Mój protest ma na celu obudzenie sumień ludzi, którzy stoją za tymi haniebnymi działaniami – deklarował protestujący. W czasie głodówki odwiedził go m.in. poseł PiS Szymon Giżyński, a modlitwą wspierali członkowie lokalnego klubu “Gazety Polskiej”.
List w intencji zatrzymanych napisali też przedstawiciele środowisk prawicowych, w tym profesor Nowak i Bronisław Wildstein. Antoni Libera, który go sygnował, zasugerował, że chodzi o niewiele więcej jak “nieprawidłowości urzędnicze, w dodatku sporne, a nade wszystko nieudowodnione”. Przypominano czasy PRL i wzywano, “by solidarnie zaprotestować przeciw temu prawnemu skandalowi”.
Partner wystawia faktury
Po związanych z prawicą stacjach telewizyjnych od wyjścia zza krat peregrynuje również Karolina Kucharska. Danuta Holecka – niegdyś główna twarz propagandówki Jacka Kurskiego – niemal ze łzami w oczach zapytała ją na antenie, czego życzyć jej po wyjściu na wolność. – Żeby ta wiara, która przetrwała w areszcie śledczym, przetrwała we mnie i żeby wiara, która wzbudziła się w narodzie, przenikała, bo musimy walczyć o nasz kraj, naszą ojczyznę, naszą piękną Polskę. I o godność… – odpowiedziała Kucharska.
Na antenie nie wspomniano, że waleczności trudno jej odmówić. To właśnie Kucharska – już na dobre po uformowaniu rządu koalicji 15 października – koordynowała przekazywanie do Suwerennej Polski informacji z Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak ustalił Onet, jeszcze przez trzy miesiące po przejęciu władzy w resorcie pracowała urzędniczka, która wynosiła informacje i przekazywała je ludziom Zbigniewa Ziobry. Za kontakt z “kretem” odpowiadała właśnie Kucharska. Dowodem jest nagranie rozmowy, do której doszło w połowie lutego 2024 r. między nią, Tomaszem Mrazem, Marcinem Romanowskim a Urszulą Dubejko. Kucharska doradzała też wtedy, jak odpowiadać na pytania kontrolerów badających Fundusz Sprawiedliwości.
To nie wszystko. Jak ustaliła “Gazeta Wyborcza”, faktury w imieniu fundacji Profeto podpisywał i zatwierdzał koordynator projektu budowy ośrodka Marek Ś. Jak wynika z dokumentów, jest on… życiowym partnerem Kucharskiej. “Aktywność Karoliny K. w związku z procedowaniem oferty Profeto.pl i jej relacja z Markiem Ś., który koordynował projekt ze strony fundacji (odmówił złożenia zeznań w sprawie, powołując się na związek konkubencki z podejrzaną), przeczą twierdzeniom obrońców o braku możliwości jakiegokolwiek wpływu tej podejrzanej na udzielenie dotacji” – stwierdził sąd apelacyjny cytowany przez dziennik.
Jak cytuje Czuchnowski, sąd zgodził się pod koniec lipca na przedłużenie aresztu, przyznając, że ciągle “nie odtworzono jeszcze pełnego kręgu osób współdziałających z podejrzanymi”. W ostatnich tygodniach opisujemy na łamach “Newsweeka”, jak szczelna sieć oplatała środowisko Suwerennej Polski i Funduszu Sprawiedliwości. Na nagraniu na YouTubie nie słychać, czy witający wychodzącego z aresztu księdza Olszewskiego śpiewają też trzecią zwrotkę pieśni “Serdeczna Matko”. Zaczyna się tak:
“Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości
By nas Bóg karał rózgą surowości…”.