„Idź przodem, bracie” w reżyserii Macieja Pieprzycy opowiada historię byłego oficera służb specjalnych – w tej roli znany widzom m.in. z „Planu lekcji” oraz „Operacji: Soulcatcher” Piotr Witkowski – który, by spłacić długi hazardowe ojca, zatrudnia się w kompleksie handlowym jako ochroniarz. Dostrzega tam szansę na szybkie rozwiązanie swoich problemów finansowych. Będzie to jednak wymagało od niego złamania własnych ideałów i rozpoczęcia otwartej walki z mafią.
Małgorzata Major: Jak zrodził się pomysł na „Idź przodem, bracie”?
Kacper Wysocki: Zwykle na początku roku mówię moim nowym studentom, że życzę im, żeby robili takie seriale jakich nie widzieli, a chcieliby je zobaczyć. Oczywiście nie zawsze się tak da w tym biznesie. Jeśli co trzeci projekt scenarzysty jest oparty na jego oryginalnym pomyśle, to ma farta i powody do radości i dumy. Nawet co piąty. Bo wiadomo – robimy w dużej mierze adaptacje, albo pracujemy na cudzych oryginalnych pomysłach. Ja miałem szczęście zrobić „Klangor”, który urodził się co prawda z cudzego, ale bardzo dalekiego od efektu końcowego, konceptu. Miałem szczęście zrobić „Informację zwrotną”, którą wspaniale wymyślił i napisał Kuba [Żulczyk – przypis red.], a ja musiałem tylko znaleźć na nią jakiś patent i nie popsuć. „Idź przodem, bracie” jest za to moje-moje.
Małgorzata Major: W serialu widzimy obsadę znaną z „Klangoru”, czyli Piotra Witkowskiego i Konrada Eleryka. To nie przypadek?
Kacper Wysocki: Pomysł, a właściwie pomysł na pomysł, urodził się na planie „Klangoru” z mojej rozmowy z Łukaszem Dzięciołem [producent serialu „Klangor” i „Idź przodem, bracie” – przypis red.]. Obserwując Piotrka Witkowskiego i Konrada Eleryka doszliśmy równolegle do tego samego wniosku: trzeba wymyślić coś dla nich. Przed tą rozmową miałem od jakiegoś czasu pomysł na arenę: branża odzieżowa na prowincji. Ten świat chodził za mną od dawna, bo moja mama jest związana z odzieżówką, a ja pierwsze kieszonkowe zarabiałem w wieku 12 lat w garażu przy maszynie dziewiarskiej. Tylko długo nie wiedziałem, co z tą areną zrobić? Narzucała mi się komedia. Ale jakoś nie poszło. Po rozmowie z Łukaszem próbowałem Piotrka i Konrada przyłożyć do tej areny i niestety nie poczułem tego.
Małgorzata Major: Kiedy okazało się, że będzie to męska opowieść o granicach dobra i zła?
Kacper Wysocki: Przypomniałem sobie inną rozmowę z planu „Klangoru”, z naszym konsultantem policyjnym, który opowiedział mi o swojej karierze kierownika sekcji SPKP (samodzielnego pododdziału kontrterrorystycznego policji). Nagle coś kliknęło. Połączenie antyterrorystów, prowincji i branży odzieżowej w najgorszym tego określenia znaczeniu otworzyło fascynującą przestrzeń. Przestrzeń potencjalnej opowieści, której nie widziałem, a chciałbym zobaczyć… Potem poszło szybko. Najpierw ostrożnie pisałem pierwsze dwa odcinki dla Opusu [Opus Film – producent serialu „Idź przodem, bracie” – przypis red.]. Pracowaliśmy w naszym standardowym gronie (Łukasz i Piotr Dzięcioł, ja). Bo to oni i moja narzeczona, są zawsze pierwszymi odbiorcami i na podstawie ich reakcji sprawdzam, co działa, a co nie działa. A za pierwszym razem zawsze coś nie działa.
Małgorzata Major: Jakie pomysły nie sprawdziły się i nie trafiły do wersji ostatecznej? I skąd wziął się Netflix?
Kacper Wysocki: Pierwsza wersja scenariusza miała voice over głównego bohatera. To kompletnie nie działało, ale dzięki tej próbie wyciągnąłem wnioski, które za chwilę przydały mi się przy adaptowaniu „Informacji zwrotnej”. Netflix był naturalnym wyborem, ale przyszliśmy do serwisu, dopiero kiedy mieliśmy pewność, że już wiemy, co chcemy opowiedzieć. Piszę my – bo chociaż pisałem sam, to Łukasz i Piotr są zawsze na tym etapie moimi partnerami w podróży. Potem do tych partnerów dołączył Netflix. Następnie Maciej Pieprzyca i Witek Płóciennik. Z Maćkiem wcześniej nic razem nie zrobiliśmy, ale to nie znaczy, że razem nie pracowaliśmy. Z mojej perspektywy postawienie na Maćka i Witka było równie naturalne, jak postawienie na Netfliksa.
Małgorzata Major: Jak wyglądała współpraca z reżyserem Maciejem Pieprzycą?
Kacper Wysocki: Współpraca z Maćkiem, tak jak wcześniej moja współpraca z Leszkiem Dawidem przy „Informacji zwrotnej”, jest dla mnie ideałem współpracy scenarzysta – reżyser. Maciek był zawsze świetnie przygotowany do rozmów. Spotkaliśmy się w Łodzi i przez dwa dni szliśmy przez cały scenariusz scena po scenie. Maciek miał zresztą pewien genialny pomysł dotyczący jednego z wątków, nie powiem jaki – ale powiem, że ten pomysł podniósł emocjonalny wymiar naszej opowieści. Chociaż zdjęcia były długie i przypadły na upalne lato, myślę, że wszyscy mieliśmy poczucie, że robimy coś szczególnego. Twórcy i ekipa mający fun z tego, co robią – a to wcale nie takie częste.
Małgorzata Major: Czym finalnie jest „Idź przodem, bracie”?
Kacper Wysocki: Co nam z tego wyszło? Sześciogodzinna opowieść gangsterska. Pełna akcji historia Oskara Gwiazdy. Faceta, w którym duma kotłuje się z poczuciem winy, co tworzy wybuchową mieszankę. Historia o konsekwencjach, bo każda decyzja bohatera ma tu swoje konsekwencje, szczególnie dla najbliższych Oskara. Bo na koniec najważniejsze w tej historii są mimo wszystko relacje, jak to u mnie…
***
Serial „Idź przodem, bracie” od 30 października dostępny jest na platformie Netflix. Naszą recenzję znajdziecie tutaj.