Policjanci zaczęli rozpędzać protest w centrum Tbilisi. Przeciwko uczestnikom demonstracji wykorzystywane są armatki wodne, gaz pieprzowy i granaty hukowe.
Po północy czasu miejscowego policja rozpoczęła pacyfikację protestu w centrum Tbilisi, na jednej z ulic biegnących równolegle do centralnej alei Rustawelego, przy tylnym wejściu do parlamentu.
Morze ludzi stoi przed izbą i nie rusza się z miejsca. Słychać huk i widać kłęby dymu.
Niektórzy protestujący rzucają petardami w policjantów, którzy stoją w szyku bojowym z tarczami na przodzie.
Uliczki biegnące z boku parlamentu są zablokowane przez policję, demonstrujący przed izbą są w potrzasku. Ludzie protestują przeciwko decyzji rządu o zawieszeniu rozmów o wstąpieniu kraju do UE.
Na napiętą sytuację w Gruzji zareagował Andrzej Duda. Rozmawiał telefonicznie z prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili. Kancelaria polskiego przywódcy zapewniła w komunikacie, że Duda “konsekwentnie wspiera wieloletnie dążenia narodu gruzińskiego do bycia częścią Unii Europejskiej”.
Cel ten zapisany jest w Konstytucji Gruzji i według wszystkich badań cieszy się poparciem zdecydowanej większości gruzińskiego społeczeństwa. Decyzja rządu w Tbilisi o całkowitym wstrzymaniu negocjacji akcesyjnych, a de facto o zamrożeniu relacji z UE, stanowi bolesny cios dla tych dążeń i przynosi bardzo poważne szkody zarówno samej Gruzji, jak i Unii Europejskiej – podkreślono.
W sobotę wieczorem Zurabiszwili oświadczyła, że pozostanie na stanowisku do czasu, aż legalny parlament wybierze jej następcę. Przywódczyni Gruzji i opozycja nie uznają wyników wyborów parlamentarnych z 26 października, które były postrzegane jako referendum w sprawie przystąpienia Gruzji do Unii Europejskiej. Wybory – według oficjalnych danych – wygrała prorosyjska partia Gruzińskie Marzenie.
Stany Zjednoczone ogłosiły w sobotę, że zawieszają umowę o partnerstwie strategicznym z Gruzją.