W czasie pandemii media na całym świecie, wliczając polskie, podały, że niewidoma bułgarska mistyczka lata temu przestrzegała przed COVID-19. Neszka Robewa w 1996 r. miała usłyszeć od Wangi, że “nad nami wszystkimi będzie korona”. – Wtedy nie rozumiałam, o co jej chodzi – wspominała Robewa, była wybitna gimnastyczka, trenerka i bliska znajoma Wangi. W przepowiedni nie zgadzało się tylko pochodzenie wirusa, Wanga spodziewała się zagrożenia nadciągającego z Afryki, a nie z Chin.
Walcząca z dezinformacją strona fact-checkingowa East StratCom Task Force (finansowana przez Unię Europejską) ustaliła, że cała historia została stworzona przez prokremlowskie media, systemowo szerzące fake newsy o pandemii. W ten sposób Rosja chciała zwiększyć chaos informacyjny i zdestabilizować społeczeństwa zachodnie.
Baba Wanga w pewnym sensie okazała się zatem nieśmiertelna. Była potrzebna za Breżniewa, była za Jelcyna, jest potrzebna za Putina. I to zapewne nie koniec.
Przepowiednia za dywizy
“Bałkany produkują więcej historii, niż są w stanie pochłonąć” – powiedział kiedyś ktoś i uznano to za tak celne zdanie, że zaczęto je przypisywać Winstonowi Churchillowi. Wangelija Pandewa Dimitrowa urodziła się w 1911 r. w Strumicy, zmarła 85 lat później w Rupite. Oba miasta dzieli niespełna 60 km. Pierwsze jest dziś częścią Macedonii Północnej, drugie – Bułgarii, kilka kilometrów na południe zaczyna się już Grecja. Przez ostatnie 110 lat historia urządziła sobie w tym miejscu igrzyska. Te okolice bywały częścią Imperium Osmańskiego, Carstwa Bułgarii, Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, Królestwa Jugosławii, Jugosławii, Macedonii.
Według legendy historia Baby Wangi zaczęło się od tornada. 12-letnia dziewczynka wracała do domu, gdy porwał ją silny wiatr i przerzucił pół kilometra. Gdy ją znaleziono (według różnych wersji kilka godzin albo kilka dni później), była cała posiniaczona, przysypana kamieniami, oczy miała pełne piasku. Nie odzyskała już wzroku, do tego potrzebna była operacja, na którą rodziny nie było stać. Mogła otwierać powieki, ale widziała coraz gorzej, cztery lata po wypadku zupełnie straciła wzrok. Przez chwilę przebywała w zakładzie dla ociemniałych, ale nie nauczyła się tam nawet języka Braille’a (do końca życia pozostała półanalfabetką). Tak czy inaczej – trzymamy się legendy – utrata wzroku miała pozwolić jej widzieć więcej niż inni, uruchomić wyjątkowy dar.
Publicznie po raz pierwszy zaprezentowała go wiosną 1941 r., gdy II wojna światowa dotarła do Jugosławii. “Z ust kobiety zaczął wydobywać się dziwny jakby należący do kogoś innego głos, wyliczający całe litanie imion i nazwisk. Wanga zawodziła monotonnie, a momentami wyśpiewywała nazwy miejscowości, których nie znała, i wydarzenia, które dopiero miały nastąpić. Kiedy zaczynała mówić, jej twarz tężała, a głos stawał się nieprzyjemnie skrzekliwy, przenikający do głębi, jakby po utracie wzroku pozostałe zmysły w ciele Wangi stały się bardziej wrażliwe. Był to głos ni to ducha, ni człowieka – jakby dziecka, a zarazem starej kobiety. Mówiła powoli, a po chwili przyspieszała, nie nadążając nazywać słowami tego, co widzi” – pisze Sylwia Siedlecka w książce “Suche Piachy”.
Wangelija opowiadała ludziom, kto zginie na froncie, a kto wróci do domu. Była w tym tak przekonująca, że zaczęli do niej przychodzić nawet okupujący okolicę żołnierze państw Osi. Już w czasie wojny do Wangi miał się przyjeżdżać także bułgarski car Borys III, któremu przepowiedziała datę śmierci.
Po wojnie komunistyczne władze chciały samozwańczą prorokinię uciszyć, nakazały sąsiadom mieć na nią oko. Wola ludu była jednak zupełnie inna, tłumy wciąż chciały słuchać proroctw i rozwiązań problemów. Wanga wciąż dzieliła się zatem wizjami, lecz szczyt popularności osiągnęła dopiero po objęciu władzy w Bułgarskiej Partii Komunistycznej przez Todora Żiwkowa (rządził 35 lat, zaczął za Bieruta, skończył za Mazowieckiego).
Prorokini z bułgarskiej prowincji stała się wówczas czymś w rodzaju instytucji państwowej. Zapisała się do partii, doradzała wierchuszce, współpracowała ze służbami specjalnymi. Żiwkowowi pomagała w budowie – cokolwiek to oznaczało – “socjalistycznego raju”. Od 1963 r. miała stałą pensję, samochód z kierowcą i kilka osób, które obsługiwały pielgrzymki ciągnące do niewielkiego Rupite (przeprowadziła się tam jeszcze w trakcie wojny). Spotkania z Wangą szybko stały się dobrem funkcjonującym według standardów i na zasadach kraju realnego socjalizmu. Przybysze ze zgniłego Zachodu płacili za spotkanie 60 lewów, ale zainteresowanie i tak musiało być ogromne. Londyński “The Times” w 1979 r. umieścił wycieczkę do jasnowidzki wśród najważniejszych bułgarskich atrakcji turystycznych, informując, że w sofijskim biurze podróży wycieczka z noclegiem do wioski Wangi kosztowała 16 funtów.
Tubylców spotkanie kosztowało tylko 10 lewów, ale oni mieli jednak zdecydowanie trudniej. Musieli zapisywać się nawet z rocznym wyprzedzeniem i odstać swoje w kolejkach. Procedurę przyśpieszali, ustosunkowani, wicie, rozumicie, znajomi i znajomi znajomych. Błyskawiczną ścieżkę zapewniali partyjni dygnitarze.
“W latach 50. w mieście Błagojewgrad ktoś ukradł dużą sumę publicznych pieniędzy, za którą odpowiedzialny był mój stryjeczny dziadek. Wanga wskazała miejsce, gdzie te pieniądze zostały zakopane, dzięki czemu uchroniła mojego krewnego przed popełnieniem samobójstwa” – pisze Georgi Gotew, bułgarski dziennikarz Euractiv i tłumaczy, że spotkanie z Wangą stało się czymś w rodzaju zbiorowego narodowego przeżycia. Tak jak każdy Polak był albo zna kogoś, kto był w Częstochowie czy Licheniu, tak każdy Bułgar zna kogoś, komu pomogła mistyczka z bułgarsko-macedońsko-greckiego pogranicza.
Wanga radziła głównie w sprawach zdrowotnych, ale przepowiadała też przyszłość, pomagała w odnajdywaniu zaginionych (tak, odwoływanie się w tych sprawach do ludzi utrzymujących, że mają kontakty z mocami nadprzyrodzonymi, to nie jest wymysł naszych czasów), w końcu zajmowała się też sprawami świata. Przypisuje się jej, że przepowiedziała śmierć Stalina, katastrofę Kurska, zamachy 11 września, ale również wybuch III wojny światowej (miała się skończyć w 2014 r.) oraz koniec świata, który miał nastąpić po upadku Syrii. Ci, którzy chcą wierzyć w cuda, twierdzą, że przepowiednie Wangi miały 80-procentową skuteczność.
Jak zbadać jasnowidzenie
“Bułgaria to kraina ezoteryzmu. Każda próba opowiedzenia o bułgarskiej polityce wymaga odniesienia do narodowego mistycyzmu” – pisze Gotew, przypominając, że car Borys III jeszcze przed wojną utrzymywał bliskie kontakty z Beinsem Duno, twórcą ezoterycznej sekty Białe Bractwo, a poprzedni bułgarski premier Bojko Borisow (niegdyś ochroniarz Żiwkowa) miał w swoim otoczeniu dwoje astrologów.
W państwie Żiwkowa za kulturę odpowiedzialna była jego córka Ludmiła. Promowała bułgarską historię i tradycje, ale zdecydowanie bardziej fascynowała się okultyzmem i parapsychologią. A że jej kolega ze studiów Georgi Łozanow tworzył właśnie coś, co dziś jest nazywane Sugestologią, to Żiwkowa stworzyła w Sofii Instytut zajmujący się nową dziedziną. Sugestologia dziś uchodzi za pseudonaukę, ale wtedy za państwowe pieniądze Łozanow udowadniał, że języków obcych można uczyć się przez sen, badał, czy da się znieczulać ludzi za pomocą słów. W Instytucie powstało też Laboratorium Parapsychologii, w którym specjaliści szukali naukowych dowodów potwierdzających umiejętności Wangi. Instytut przebadał mózg wizjonerki oraz przeprowadził kilka tysięcy pogłębionych wywiadów z tymi, którzy szukali u niej pomocy. Konkluzja była cokolwiek przewidywalna: każdy może spróbować zgadnąć, co wydarzy się w przyszłości, ale nikt nie będzie miał takiej skuteczności, jak Wanga.
Fenomenu jasnowidzki nie da się jednak wyjaśnić wyłącznie specyficznym bułgarskim klimatem oraz wysoko postawionymi poplecznikami i popleczniczkami. Kult Wangi nie kończył się bowiem na wybrzeżu Morza Czarnego, międzynarodową rozpoznawalność Wanga zawdzięcza jednak głównie gościom z ZSRR.
– Miała niezwykłą, trudną do wytłumaczenia, umiejętność spoglądania w ludzką przeszłość i wyciągania z niej obrazu teraźniejszości i przyszłości. Była fenomenem, dlatego jest tak ciepło wspominana – mówił niegdyś Siergiej Michałkow, autor tekstu hymnu ZSRR oraz ojciec reżyserów Andrieja Konczałowskiego i Nikity Michałkowa. Siergiej wielokrotnie przyjeżdżał do Wangi, kiedyś usłyszał, że “najstarszy syn wyjedzie za granicę, będzie tam robił filmy i ożeni się z cudzoziemką”. A Konczałowski kręcił firmy także w Hollywood, jedną z jego pięciu żon była Francuzka.
Na tę popularność wpływ miała też wielka polityka. Przed 1989 r. Bułgaria leżała bliżej ZSRR niż sugerowałby globus. Żiwkow proponował nawet kiedyś Nikicie Chruszczowowi, by oba kraje połączyć (de facto: zamienić Bułgarię w kolejną republikę imperium), co Moskwa uznała jednak o krok za daleko. Formalności zatem nie dokonano, ale Bułgaria i tak była bardziej kolonią niż inne kraje Układu Warszawskiego, Sowieci lubili spędzać wczasy w Słonecznym Brzegu, a Baba Wanga biła rekordy popularności w ZSRR. Są tacy, którzy twierdzą, że radzili się jej również najważniejsi towarzysze, wliczając Leonida Breżniewa (miało się do niej zwrócić co najmniej raz). Po upadku ZSRR Borys Jelcyn przed ubieganiem się o reelekcję wysłał do Bułgarii rzecznika prasowego Siergiej Miedwiediewa. Ten miał usłyszeć od Wangi, że mimo słabych sondaży, Jelcyn drugi raz z rzędu wygra wybory prezydenckie.
Wojna na Marsie
– Miejscowi w nią nie wierzą. Ona po prostu pyta, z czym przychodzisz, a potem wypowiada jakieś wyuczone zdania. Wiele powie dla pieniędzy. W dodatku jest wulgarna, używa słów, których nikt używać nie powinien. Zwłaszcza kobieta – usłyszał niedaleko Rupite korespondent “New York Timesa” Stephen Kinzer w 1995 r. Wtedy było już wiadomo, że jasnowidzka doskonale poradziła sobie po upadku Żelaznej Kurtyny. Kinzer notował, że do Rupite przyjeżdżają goście nawet z Japonii, resztę załatwiły media. O tym, że w finale piłkarskiego mundialu w 1994 r. zagrają według niej dwie drużyny na “b”, donosiły gazety (internet był wówczas w wieku niemowlęcym) na całym świecie. A że do meczu o złoto dotarła tylko Brazylia (Bułgaria została wyeliminowana w półfinale przez Włochy), nie miało żadnego znaczenia. Kult trwał w najlepsze i przetrwał nawet śmierć Wangi w 1996 r. (zmarła na raka piersi, nie zgadzała się na leczenie).
“Kompleks Wanga to jednocześnie okultystyczna oaza, prawosławna cerkiew oraz centrum tradycyjnego kultu bułgarskiej jasnowidzki. (…) Z powodzeniem, niemalże od początku swego istnienia funkcjonuje jako ośrodek duchowości prawosławnej, ezoterycznej i ludowej” – pisze Ida Ciesielska z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. Cerkiew św. Petki (mniszki żyjącej w XI wieku) została ufundowana przez Wangę z datków na początku lat 90. Mimo dość oczywistych obiekcji świątynia została poświęcona przez Kościół prawosławny. Nieopodal można skorzystać z gorących źródeł, atrakcją samą w sobie jest muzeum powstałe w domu Wangi. Wciąż jest to bardzo dobry biznes, żadne okoliczne miejsce kultu nie jest aż tak popularne.
Paradoksem jest to, że dziś wpływ na rzeczywistość Baby Wangi może być nawet większy niż przed 1989 r. Nie wspominając już nawet o zasięgach. Pod koniec każdego roku, gdy zwyczajowo użytkownicy szukają w Google proroctw na nowy rok, Polacy częściej wpisują hasło “Baba Wanga” niż “Joe Biden”. A przecież dziś trudno nawet wskazać, co faktycznie bułgarska wizjonerka powiedziała, co przewidziała, co jest efektem nadinterpretacji, a co manipulacji. Internet przyjmie wszystko, Rosjanom łatwo było wymyślić przepowiednię mówiącą o pandemii, skoro Wanga miała wywróżyć także m.in. początek podróży w czasie w 2288 r., wielki głód w 2371 r. oraz wojnę na Marsie w 3005 r. Ani autor, ani czytelniczki i czytelnicy tego tekstu tych wydarzeń nie doczekają. Nieśmiertelność ma nadejść dopiero w 4599 r.
Korzystałem z “Suche Piachy” Sylwii Siedleckiej, “Kompleks Wanga w Rupite jako sanktuarium religijne” Idy Ciesielskiej, “Between Ordinary Pain and Extraordinary Knowledge: The Seer Vanga in the Everyday Life of Bulgarians during Socialism” Galii Walczinowej