Adam S., który robił ten wywiad, przebywa w areszcie. Prokuratura postawiła mu cztery zarzuty. Trzy dotyczą przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków oraz przywłaszczenia mienia w kwocie 16,5 mln zł. Czwarty to pranie pieniędzy. Magazyn, który wydawał S., miał na okładce wyraźny znaczek “Sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości”. Ale S. to niejedyny współpracownik Mateckiego, którego trzeba już dzisiaj przedstawiać z czarnym paskiem na oczach. Działalność stowarzyszeniowa miała być dla nich przykrywką do zdobycia wielkich pieniędzy.
Jak król Sobieski
Nazwę organizacji Adam S. bierze z łaciny, oznacza obrońcę wiary. Jak sam pisze na stronie stowarzyszenia, tym zaszczytnym mianem papież Innocenty XI miał w 1684 r. odznaczyć Jana III Sobieskiego. “Zespół organizacji podobnie jak król Sobieski, który zatrzymał pochód Turków pod Wiedniem, stawia sobie za cel ochronę chrześcijańskiej wiary” — pisze nieskromnie S.
Z Mateckim działają ręka w rękę, są wychowankami tych samych szczecińskich konserwatywnych środowisk. Razem organizują dwa lata temu promocję książki “Niedokończone msze wołyńskie” oraz konferencje na temat księdza Jerzego Popiełuszki. Razem składają zawiadomienie do prokuratury na Aborcyjny Dream Team, wzywają do odwołania pełnomocniczki marszałka województwa zachodniopomorskiego do spraw kobiet i równego traktowania, wspólnie domagają się dekomunizacji przestrzeni publicznej. – Goń z pomnika bolszewika! – apelują. Kiedy patostreamer jedzie do sanktuarium ojca Rydzyka i próbuje ukraść stułę z kościoła, kilka dni później w Toruniu są już S. i Matecki.
– Przyjechaliśmy tutaj z Dariuszem Mateckim z bardzo daleka, dlatego że ta sytuacja, z którą mamy do czynienia, jest wyjątkowa. Zderzyliśmy się z patostreamingiem już niejednokrotnie, w tym akcie chrystianofobii złamano jednak bardzo wiele przepisów Kodeksu karnego – opowiada S.
Stowarzyszenie interweniuje też wiosną 2023 r., kiedy w parlamencie pojawia się pomysł wprowadzenia zakazu spowiedzi dla dzieci poniżej 16. roku życia. W liście otwartym do posłów S. pisze, że reprezentuje tysiące katolików oburzonych pomysłem, podkreśla też znaczenie sakramentu pokuty i pojednania. Powołuje się na konstytucję i wyroki Trybunału Konstytucyjnego, pomysł jest dla niego “niczym innym, jak dążeniem do totalitaryzmu”. Chętnie zaprasza go do siebie szczeciński oddział TVP. Większość działań Fidei Defensor pokrywają środki z Funduszu Sprawiedliwości.
(Nie)zbożne cele
Według Prokuratury Krajowej konkursy, w których uczestniczyło stowarzyszenie Adama S., były przeprowadzane tak, aby z góry było wiadomo, kto wygra. W materiałach dowodowych można wyczytać, że projekty stowarzyszenia najpierw trafiały do zaprzyjaźnionego urzędnika departamentu Funduszu Sprawiedliwości, aby je poprawić i uzupełnić. Dopiero później były składane. Czasami nawet nie dbano o takie pozory.
– W zakresie konkursu V, jeszcze przed jego rozstrzygnięciem, Stowarzyszenie Fidei Defensor zostało wskazane przez Marcina Romanowskiego i Tomasza M. jako to, które ma wygrać konkurs i otrzymać dotację z Funduszu Sprawiedliwości – twierdzą prokuratorzy z zespołu śledczego numer 2.
To jednak nie wszystko. Kiedy pieniądze trafiały na konta organizacji, miały być przywłaszczane. Fundusze wydatkowano niezgodnie z przeznaczeniem, chociażby poprzez opłacanie faktur po zawyżonych cenach lub poprzez wypłacanie kilkunastu osobom pieniędzy za pozorne zatrudnienie. Śledczy podają w wątpliwość szczególnie dwie umowy zawarte z Ministerstwem Sprawiedliwości. Pierwszą – z kwietnia 2020 r. – o udzielenie dotacji na ponad 5 mln zł. Oraz drugą – z marca 2021 r. – opiewającą na ponad 7 mln zł (z czego według zarzutów przywłaszczono ponad 4 mln).
Te same zarzuty co prezes Stowarzyszenia Fidei Defensor usłyszał również inny bliski współpracownik Mateckiego z Pomorza Zachodniego – Mateusz W., były prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Mediów (poprzednio: Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia). Organizacja, którą prowadził, dostała na podobnych zasadach ponad 7,7 mln zł. Oficjalny cel? “Budowa i rozwój lokalnych internetowych serwisów informacyjnych w celu prowadzenia akcji i działań informacyjnych wspierających sieć przeciwdziałania przyczynom przestępczości i pomocy pokrzywdzonym przestępstwem”. Zdaniem prokuratorów całość kwoty została przywłaszczona.
Portale dla kolegów
Za promocję działalności Dariusza Mateckiego oraz panów S. i W. odpowiadała sieć specjalnie założonych w tym celu portali, wśród nich szczecinskie24.pl. Za ich sprawną działalność odpowiadał właśnie W. oraz jego Stowarzyszenie Przyjaciół Mediów (nazwa została zmieniona dopiero po tym, jak dziennikarze “Gazety Wyborczej” zaczęli zadawać pytania w tej sprawie).
Mateusz W. kończył tę samą szkołę, co Matecki – szczecińskie XIII LO. Jeszcze w 2006 r. kandydował do sejmiku z ramienia KO, ale potem związał się z Kolibrem oraz Solidarną Polską. Polityczna robota, słanie donosów na Strajk Kobiet czy działaczy LGBT, przyniosła owoce. W styczniu 2022 r. został wicewojewodą zachodniopomorskim.
Zgodnie z założeniami Funduszu Sprawiedliwości płynące z niego pieniądze miały służyć ofiarom przestępstw. Wbrew zapisanym oficjalnie intencjom Stowarzyszenie Przyjaciół Mediów w bardzo ograniczonym stopniu promowało przeciwdziałanie przestępczości, za to w bardzo szerokim skupiało się na promocji Suwerennej Polski w regionie. Ulubionym bohaterem serwisu był Dariusz Matecki. Jak wyliczyli dziennikarze, jego nazwisko pojawiło się ponad 500 razy.
Przykład? Rok temu szczecińskie24.pl obszernie informuje o wizycie Mateckiego oraz Mateusza W. u mieszkańców bloku przy ulicy Armii Krajowej w Stargardzie, którzy nie mogą porozumieć się z deweloperem. Politycy wystosowują list do prokuratora generalnego. – Mamy tu sytuację skrajnie patologiczną, gdzie potrzebna jest pilna interwencja – perorują.
Panowie nie pozostają sobie dłużni. Kiedy wiosną tego roku mieszkanie Mateckiego przeszukuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Mateusz W. grzmi w radiu, że to skandal. – Naruszono w sposób oczywisty immunitet.
Próbuje też uciszać lokalną opozycję. Kiedy na nachalne promowanie Suwerennej Polski w jego portalach uwagę zwracają regionalni działacze, w tym pełnomocniczka marszałka województwa zachodniopomorskiego, Bogna Czałczyńska, prezes W. wysyła jej pozew, w którym domaga się przeprosin oraz wpłaty 50 tys. zł na Fundację Małych Stópek. W całym Szczecinie wiadomo, że fundację prowadzi zaprzyjaźniony z Mateckim i W. ksiądz Tomasz Kancelarczyk.
Rodzinne interesy
Dzięki taśmom nagranym przez byłego już dyrektora Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza wiemy, że działacze z Pomorza Zachodniego zdawali sobie sprawę, że w sprawie pieniędzy z FS prędzej czy później mogą pojawić się pytania. Już w 2022 r. wiceminister Marcin Romanowski zaprasza do siebie Mateckiego oraz W., aby wspólnie zastanowić się, jak wytłumaczyć się z afery. Wita obu słowami: “Panowie, to wygląda bardzo słabo”.
Na nagraniu rozmówcy zgodnie przyznają, że “największy problem jest z Darkiem i powiązaniami towarzysko-rodzinnymi”. Romanowski zwraca im uwagę na fakt, że w przyszłości może wyjść na jaw, że w inicjatywach finansowanych z funduszu były zatrudniane partnerki oraz żony zachodniopomorskich polityków.
– Moim zdaniem dobre jest to, że my cały czas mówimy, że tam są tylko i wyłącznie reklamy funduszu, że cały serwis zbudowany pod to, żeby reklamować fundusz. A to, co będzie już po zakończeniu projektu, to już tam no rybka – sugeruje wtedy Matecki. Podczas rozmowy pada też klarowny apel Romanowskiego. – Słuchajcie, jeszcze raz: fundamentalne jest to, żeby wyglądało, że rzeczywiście było zrealizowane w sposób niebędący promocją kogokolwiek z Solidarnej Polski – mówi wiceminister.
Przygotowane zawczasu wyjaśnienia na niewiele się zdały. Wraz z Adamem S. oraz Mateuszem W. zostali zatrzymani przez ABW Dorota W., Adrian K. oraz Dorota K. Pierwsza usłyszała zarzut pomocnictwa przy praniu pieniędzy. Dwoje ostatnich miało prowadzić firmę, która wystawiała szczecińskim stowarzyszeniom zawyżone faktury za konferencje, wydarzenia promocyjne, kampanie reklamowe oraz szkolenia online.
Nieoficjalnie wiadomo, że pod lupę poszła między innymi poświęcona księdzu Popiełuszce konferencja w hotelu Marriott, którą na szczecińskie24.pl tak chwalili się Matecki oraz Adam S.
Ochotniczy Hufiec Pracy
Jak się szybko okazało, wspomniana piątka to niejedyne osoby, na które zasadziła się prokuratura. W czwartek 14 listopada na jednym z warszawskich lotnisk funkcjonariusze zatrzymali jeszcze jednego działacza z Pomorza Zachodniego – Grzegorza W. Dzień później warszawski sąd – podobnie jak w przypadku Adama S. oraz Mateusza W. – zgodził się na jego aresztowanie.
Grzegorz W. to kolejny działacz konserwatywnego Kolibra, któremu polityczne koneksje utorowały drogę do kariery. W listopadzie 2020 r. minister Jarosław Gowin powołał go na komendanta głównego Ochotniczych Hufców Pracy. Za czasów Zjednoczonej Prawicy W. pracował też w Telekomunikacji Polskiej, był koordynatorem do spraw inwestycji w spółce Enea Operator, potem członkiem zarządu w GK Enea. W sieci można jeszcze znaleźć wideo, na którym namawia do głosowania na Mateckiego w wyborach do rady miasta.
W prokuraturze W. usłyszał podobne zarzuty, co koledzy – pranie pieniędzy. Zdaniem śledczych mężczyzna przyjmował od Stowarzyszenie Fidei Defensor oraz Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia pieniądze w ramach rzekomej płatności za zlecone usługi. – Miało to na celu upozorowanie realizowania zleconych przez te stowarzyszenia czynności w postaci organizacji konferencji, wydarzeń, promocji i kampanii reklamowej w internecie oraz szkoleń online. W rzeczywistości faktury były nierzetelne i wielokrotnie zawyżały wartość zobowiązań – wyjaśniał rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
Co dalej z posłem Mateckim? Przez lata dbał o to, aby formalnie nic nie łączyło jego Ośrodka Monitorowania Antypolonizmu ze stowarzyszeniami swoich kolegów, ale na początku listopada na portalu X rzucił się do rozpaczliwej obrony Fidei Defensor. Zasugerował, że atak na Fundusz Sprawiedliwości jest tak zajadły, bo poprzednia ekipa “złamała niepisaną zasadę III RP, że tylko lewicowe NGO-sy mogą korzystać ze środków publicznych”. Już w lipcu prokurator generalny Adam Bodnar nie wykluczył, że prokuratura skieruje do Sejmu wniosek o uchylenie jego immunitetu.